Lewiatan, reż. Andriej Zwiagincew, 2014
Artykuł wyjątkowo poświęcony jest filmowi rosyjskiemu. Lewiatan to najpoważniejszy konkurent Idy Pawła Pawlikowskiego w aktualnie trwającym wyścigu o najistotniejsze nagrody filmowe w Europie i na świecie, dlatego uważam, że warto porównać oba dzieła.
Hiobowe wieści w rosyjskim wydaniu
W Starym Testamencie kilkakrotnie pojawiają się informacje o lewiatanie – wielkim potworze z morskich głębin, którego zbudzenie może spowodować katastrofę. W myśl tego, co podaje Biblia – z lewiatanem nie można wygrać ani go oswoić – jako najpotężniejsze ze stworzeń jest w stanie podporządkować sobie inne formy życia – jedynie Bóg potrafi go poskromić.
Lewiatan to tytuł najnowszego filmu rosyjskiego reżysera Andrieja Zwiagincewa, uznanego autora kina – wielokrotnie nagradzanego za swoje wcześniejsze dokonania – Powrót, Wygnanie i Elenę. Zwiagincew dał się poznać jako konsekwentny twórca, który stara się w paraboliczny sposób opowiadać o współczesnym świecie. W swych filmowych narracjach reżyser umieszcza odniesienia biblijne, które można odczytywać zarówno w kategoriach diagnozy współczesności, jak również jako głos w dyskusji o dość statycznej od tysięcy lat kondycji natury ludzkiej.
Główny bohater Lewiatana Kola (Aleksiej Sierbriakow) jest na życiowym zakręcie – władze prowincjonalnego miasteczka, w którym mieszka, chcą zabrać mu jego ziemię i dom, w zamian za niską rekompensatę finansową. Kola próbuje walczyć o sprawiedliwość w sądach i urzędach. Obserwując kolejne wydarzenia – oglądamy stopniowy upadek człowieka – współczesnego Hioba, któremu los (Bóg?) odbiera wszystko – dom, rodzinę i wolność.
Lewiatana można określić jako film wieloznaczny, oskarżycielski, polemiczny.
Przechodząc do analizy dzieła (to bardzo adekwatne słowo określające najnowszy film Zwiagincewa) na poziomie opowieści o współczesnej Rosji, można stwierdzić, że jest to państwo bardzo opresyjne, nie liczące się ze swoimi obywatelami. Walka Koli o sprawiedliwość jest z góry skazana na klęskę – bezduszny aparat urzędniczy, symbolicznie reprezentowany przez otyłego mera (Roman Madjanow) miasteczka, fizycznie i psychicznie wykończy bohatera i pozbawi go jakiejkolwiek nadziei na lepsze jutro. Przeciwko Koli występują reprezentanci państwa – policja, sąd i urzędnicy niższego szczebla. Nad wszystkim natomiast unosi się duch Władimira Putina, którego zdjęcie zdobi ścianę gabinetu wielkiego (dosłownie i w przenośni) mera. Burmistrz to tytułowy lewiatan – nie można go pokonać, szczególnie jeśli stosuje się uczciwe metody walki (w przypadku Koli jest to wynajęcie moskiewskiego adwokata). Idąc dalej tym tropem – lewiatanem można określić współczesne państwo rosyjskie – geograficznie największe państwo świata, którego aktualny prezydent ma wielkie, imperialne ambicje. Przedstawienie Rosji wypada w filmie przekonująco, jestem w stanie uwierzyć Zwiagincewowi, że tak właśnie wygląda tamtejsze życie polityczne.
Nieco słabszą stroną Lewiatana jest jego paraboliczny wymiar – odwołania do Biblii są w pewnych partiach zbyt nachalne i oczywiste (szczególnie w scenie rozmowy pijanego Koli z miejscowym popem). Można odnieść wrażenie, że reżyser upewnia się, że wszyscy widzowie zauważyli hiobową stronę udręczonego Koli. Ta dosłowność (zarówno słowna, jak też wizualna – szkielet wieloryba-lewiatana oglądamy co najmniej dwa razy za dużo) pozbawiła film pewnej tajemnicy, zabrała przyjemność odczytywania zakodowanych w obrazie znaczeń i symboli.
Nie zmienia to jednak faktu, że Lewiatan to wielkie, zapierające dech w piersiach kino. Wspaniałe zdjęcia eksponujące surowy krajobraz północnej Rosji, stanowią klasę samą w sobie. Aktorstwo w filmie Zwiagincewa również jest najwyższej próby – zarówno odtwórcy pierwszoplanowych postaci, jak i epizodyczne role wypadają bardzo przekonująco i prawdziwie. Całość dopełniają subtelnie dobrane dźwięki – podkład muzyczno-dźwiękowy stopniuje napięcie, a także stanowi komentarz dla wydarzeń zmieniających się na ekranie.
Odniosłem również wrażenie, że Zwiagincew zacytował w swym najnowszym obrazie Pancernika Potiomkina – klasyczny film radziecki opowiadający o rewolucji. Lewiatan, podobnie jak dzieło Eisensteina rozpoczyna się od pokazania wzburzonego morza, które okaże się kluczowym elementem dla fabuły filmu. W Potiomkinie morze na końcu było spokojne – wszak rewolucja zakończyła się zwycięsko dla pokrzywdzonych. W ostatnich ujęciach Lewiatana znów oglądamy wzburzone morze – Zwiagincew zdaje się tym samym mówić: czeka nas jeszcze wiele niegodziwości, walka z lewiatanem trwa…