Na obrusie stały społem
w dzbanku kawa, tort i strucla,
a pod stołem zgodnym kołem
układały dzieci pucla [...]

Setki małych kawalątek,
do wyboru, do koloru,
z cierpliwością, świątek - piątek,
się układa według wzoru [...]

Lecz choć wytężały oczka,
zniechęcając się po troszku,
choć się jęła zbliżać nocka,
układanka była w proszku [...]

W końcu Jasio wstał z kolanek
ścisnął w piąstki małe dłonie,
krzycząc: „Proszę koleżanek,
ktoś nas tutaj robi w konia! [...]

Ja mam dość tych dyrdymałków,
spójrzcie same, jeśli łaska,
przecież żaden z tych kawałków
nie pasuje do obrazka! [...]

Proszę taty, proszę mamy,
dajcie wytchnąć, dajcie pożyć
po co my to układamy,
jak to nie da się ułożyć?!
Po co my tu główkujemy,
wytężamy się od nowa,
po co dopasowujemy,
jak się nie da dopasować?!
Ja bym mógł do ciemnej nocki,
tak układać z wami razem,
ale dajcie nowe klocki
albo zmieńcie ten obrazek!”

Wojciech Młynarski, Układanka

A tu płoną młode głowy

I do dzieła rwą się zuchy –

Można kupić klocki nowe,

ale w kasie straszne puchy.