Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej.

Albert Einstein

Istnieje powiedzenie: Na głupotę nie ma lekarstwa. Przysłowia są nie tylko, jak zwykło się mawiać, skarbnicą narodów, ale również złomowiskiem mylących sloganów. Prawdopodobnie człowiek który pierwszy wypowiedział zdanie: na głupotę nie ma lekarstwa miał na myśli jakiegoś swojego bliźniego – żonę, teściową, męża, dorastające dziecko, przywódcę szczepu (czytaj – szefa), albo sąsiada. Po kilku, lub kilkudziesięciu próbach zmierzających do kuracji osobnika, którego uznał za głupka, odwracając się na pięcie wycedził gorzką sentencję. Została ona ochoczo podjęta przez wszystkich sfrustrowanych wysiłkami, by zmienić drugiego człowieka. Jak jednak mówi inne powiedzenie – istnieje tylko jeden człowiek na świecie, którego możesz zmienić na lepsze – ty sam! Znajdujemy się już na właściwym tropie: są sposoby na głupotę, która rozsiadła się wygodnie w moim własnym domu! Na choroby są sposoby!

http://youtu.be/HvZqu0tsFM0

Nazwa pierwszego lekarstwo już padła: w próbach uzdrawiania głupoty nie zajmuj się innymi:

ZAJMIJ SIĘ SOBĄ

Historia o ślepym chirurgu

Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata (Mt 7, 2-5).

Przypowieść z Ewangelii pozwala nam najpierw zobaczyć czym jest siostra nasza – głupota, z której chcemy się leczyć. Ta przypadłość dotyczy zaburzenia wzroku. Zakłócony zostaje nasz sposób postrzegania: siebie samego, drugiego człowieka, Boga, relacji czy podejmowanych zadań. Głupota tak pojęta jest matką podatności na wszelkiego rodzaju urojenia, które niestety mogą trwać długie tygodnie, miesiące, czy lata.

W tym miejscu konieczna jest jedna uwaga: o żadnym z ludzi nie wolno nam mówić – głupiec. Radykalnie zabrania nam tego Pan Jezus (Mt 5, 22). O sobie nie samym również nikt nie powinienem wyrażać się w ten sposób. Możemy myśleć i postępować w sposób niemądry w jakichś obszarach życia – nigdy jednak głupota nie pokryje nas w skali 1:1.

Każdemu z nas zdarza się błędnie ocenić sytuacje, lub zobaczyć coś w fałszywym świetle. Głupota jednak oznacza, że nasz ogląd świata w jakimś jego „kawałku” uległ grubemu zwichrowaniu i utrwalił się. Zamiera ruchliwość, subtelność i przenikliwość właściwe mądrości (Mdr 7, 22-24). Plastyczność ustępuje miejsca usztywnieniu. Zamiast żywego pędu pnącego się ku światłu mamy wyschnięta i twardą belkę! Zamiast jasnego spojrzenia – zaślepienie, podatność na złudzenia.

W efekcie oznacza to cierpienie wynikające z nieadekwatnego sposobu działania – w myśl zasady – tak postępujesz jak myślisz; działania w oparciu o przekonania. Wiele, zresztą, z naszych przekonań wiedzie żywot „podziemny”. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że bezwiednie realizujemy jakiś tak zwany życiowy skrypt. Ktoś na przykład nosi w sobie zaszczepiony przez rodziców pewnik: jestem zły, nieatrakcyjny i niewart miłości. Zasymilowany przekaz działa wtedy na zasadzie samo spełniającego się proroctwa. Człowiek obarczony takim obrazem samego siebie będzie prawdopodobnie torpedował każdy związek, w którym zostanie obdarzony autentyczną troską i miłością. Będzie się w nim czuł źle, dopóki nie rozbroi ukrytej uzbrojonej miny samobójczego przekonania, że nie zasługuję na miłość.

Ciekawa jest intuicja Ewangelii, gdy wezwanie do nawrócenia wyrażone zostaje greckim słowem: metanoia, co można przetłumaczyć jako zmiana umysłu (nous), lub przemiana myślenia. Święty Paweł idzie tym samym tropem, gdy pisze: odnawiajcie się Duchem w waszym myśleniu. Nie wiem jeszcze co mam zmienić, ale wiem, że musi to nastąpić! Przemiana myślenia jest konieczna. Leczenie wzroku jest konieczne, gdyż jedynie w ten sposób mamy szansę przerwać tak boleśnie okupiony bieg na oślep.

Światłem ciała jest oko – jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności (Mt 6, 22-23). Nosimy wiele sińców na naszym ciele i wiele ran zadaliśmy innym ludziom wskutek własnej ślepoty.

Jak długo będziemy udawali, że rozbita głowa to tylko zadrapanie; połamane nogi, to chwilowe znużenie; podeptani ludzie jakimś dziwnym trafem znaleźli się pod naszymi buciorami i sami są temu winni?

Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym daje łaskę. Pokora oznacza właśnie umiejętność uznania stanu rzeczy: Krzywdzę siebie i innych wskutek chorego myślenia. Cierpię i zadaję cierpienie ponieważ kierują mną zwichrowane, pokrętne i niemądre myśli. Chore oko tworzy iluzje, a ja żyjąc nimi umieram za życia i staję się niebezpieczny dla otoczenia. Czuje się coraz bardziej niezrozumiany przez otaczający mnie świat. Chciałbym krzyczeć – ocknijcie się głupcy! I powinienem tak wołać – ale pod własnym adresem! Dość zajmowania się drzazgą z oka swego brata. Usuwam belkę z własnego oka! Uczę się widzieć jak jest naprawdę: robię wciąż te same błędy. Jestem jak ćma lecąca kolejny raz w płomień świecy. Kolejny raz się upiłem, obżarłem. Znów tak samo jak dwa dni temu okazałem się miażdżący w swojej agresji i nieczułości. Po raz enty porwała mnie fala nieopanowanej zmysłowości. Dzisiejsze kłamstwo dołącza do długiego szeregu z minionych lat. Strach dopada mnie z morderczą regularnością. Te same ciągi zdarzeń, uruchamiane mechanizmy, koleiny i wykolejenia. Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8,32).