Dnia 5.10.2011 r. na zajęciach filmowych obejrzeliśmy horror pt. Frankenstein wyreżyserowany przez Kennetha Branagh’a w 1994 roku. Film został dobrze przyjęty przez klasę – na szczególną uwagę zwracała konstrukcja scenariusza oraz to, w jaki sposób zostali przedstawieni poszczególni bohaterowie.
Wszyscy znają historię Frankensteina, ja jednak pozwolę sobie w kilku zdaniach przypomnieć fabułę. Akcja filmu toczy się pod koniec XVIII wieku, w czasach oświecenia. Młody, pełen zapału i wiary w naukę, Victor Frankenstein (Kenneth Branagh) wyjeżdża na studia medyczne. Planuje dokonać wielkich rzeczy. Jest zdania, że człowiek stanął przed szansą oszukania śmierci i może sam tworzyć nowe życie. Victor zagłębia się w coraz bardziej makabryczne eksperymenty, by w końcu ożywić potwora (Robert de Niro), zszytego ze szczątek zmarłych ludzi. Wydarzenie to okaże się dla młodego naukowca jednym z najważniejszych w życiu – najważniejszych i jednocześnie najbardziej przeklętych...
Najbardziej podobała mi się scena, w której monstrum stworzone przez Victora Frankensteina rozmawia z uratowanym przez niego starcem. Niestety, rodzina starca nie zaakceptowała monstrum i zostało ono wygnane. Właśnie motyw odrzucenia mocno wyeksponowano w omawianym filmie i reżyser pokazał jak bardzo bolesne jest wystawienie kogoś poza nawias grupy ludzi.
Podobała mi się charakteryzacja aktorów, efekty specjalne, dobrze dopasowana muzyka do nastroju filmu i poszczególnych jego scen, ale najbardziej sama gra aktorska. Wiem z własnego doświadczenia, że granie przed kamerą czy na scenie teatralnej - nie jest czymś łatwym. Oderwanie się od codziennego życia i zagranie osoby opłakującej śmierć matki, kiedy ma się na przykład urodziny, bywa prawdziwym wyzwaniem. Spodobał mi się również występujący w filmie wątek miłosny. Najbardziej przerażał mnie – myślę, że podobnie jak większość osób – powtarzający się we Frankensteinie motyw krwi.
Oto komentarze innych osób uczestniczących w zajęciach na temat filmu:
Roksana Zadrożna:
Uważam, że film był dość straszny przez występujący tam motyw krwi. Jednak myślę, że warto było go obejrzeć, ponieważ było tam dużo wyrażanych przez aktorów emocji.
Zuzia Subocz:
W filmie najbardziej podobało mi się, gdy potwór Frankensteina został ożywiony i uczył się chodzić, ponieważ wydało mi się to dość śmieszne.
Asia Mazur:
Ten film wydał mi się emocjonalny, ale za to fajny, trzymający w napięciu oraz ciekawy, niezależnie od tego jak ohydne były sceny np. z wypruwaniem flaków.
Marta Kroczak:
Było tam dużo ważnych wydarzeń, które były podstawą filmu oraz wiele scen trzymających w napięciu. Przez dłuższy czas bałam się o Williama – brata Victora Frankensteina.
Daria Kowalska
Film był bardzo fajny, dużo się w nim działo. Wciąż nie mogę uwierzyć, że film trzeba kręcić codziennie, mnie by się nie chciało wstawać codziennie do pracy, aby nakręcić kilka scen w ciągu jednego dnia. Podziwiam również charakteryzatorów – codziennie malowali z wielką dokładnością Roberta De Niro na monstrum.
Daria Wanta:
Bardzo podobał mi się ten film. Szczególnie moment w którym Elizabeth podpaliła się lampą naftową, bo pokazywało to, że tak naprawdę najważniejsze wartości w życiu to miłość, zdrowie i rodzina. Nie liczą się bogactwa, sława ani nawet wygląd zewnętrzny. Ważne jest tylko to, jakim uczuciem darzymy drugą osobę.
Kamila Bryda - kl. I a