5 października 2012 r., w kinie Żak w Gdańsku odbyły się pierwsze zajęcia w ramach ogólnopolskiego projektu Nowe Horyzonty Edukacji Filmowej. W tym roku szkolnym oglądać będziemy filmy wyselekcjonowane do cyklu Młodzi w obiektywie, które pozwalają spojrzeć z nowej perspektywy na tematy i zjawiska dotyczące ludzkiego życia, zwłaszcza życia młodych ludzi. Bohaterami większości filmów są nasi rówieśnicy a podejmowane tematy, w mniejszym lu większym stopniu, dotyczą każdego człowieka w tym wieku. Młodzi w obiektywie to cykl dość prostych formalnie filmów, które poruszają poważne tematy i które jednocześnie "dobrze się ogląda".
Dzisiaj obejrzeliśmy film produkcji hiszpańskiej pt. 4. piętro w reżyserii Antonio Mercero.
Przedstawiona została w nim historia młodych chłopców - naszych rówieśników - chorych na raka kości. Czy choroba odbiera nam radość z życia? Czy jesteśmy skazani na płacz, poddanie się? Gdybyśmy my widzowie zapytali o to bohaterów 4. pietra, odpowiedzieliby: OCZYWIŚCIE, ŻE NIE! Chłopcy pokazują nam, że nawet doświadczając cierpienia można zawierać przyjaźnie, bawić się i po prostu cieszyć życiem. Ich siła polega na tym, że są razem i nic tego nie zmieni. Dzięki filmowi dowiadujemy się, że nasze problemy są niczym, w porównaniu do przeżyć innych. Uczy nas, że ludzie niepełnosprawni, nie są gorsi i należy traktować ich na równi z nami, zdrowymi. Często nie wiemy jak zachować się w sytuacji, gdy stykamy się z ciężko chorymi osobami, ale jedna ze scen miała na celu pokazanie nam, że oni wolą kiedy odnosimy się do nich normalnie, bez współczucia. 4. piętro mówi o strasznej chorobie - nowotworze kości, ale co ciekawe, są też tam wplątane wątki humorystyczne. Można powiedzieć, że jest to komediodramat.
Reżyser Antonio Mercero - tworząc postać jednego z bohaterów – Izana, opowiedział nam swoją historię. Film bardzo działa na emocje. U wielu z nas wywołał łzy w oczach i doprowadził do długiej dyskusji. Według mnie jest w stu procentach godny polecenia.
Alina Urbańska, klasa 2a
Film 4. piętro wzbudził wiele emocji wśród uczniów klasy 2a. Poniżej druga recenzja tego filmu.
4. piętro hiszpańskiego reżysera Antonio Mercero to film, który swoją światową premierę miał w 2003 roku, a rok później trafił do polskich kin. Produkcja została doceniona na wielu festiwalach – m.in. w Montrealu, Maladze i Poznaniu. Film opowiada historię trzech chłopców, będących pacjentami oddziału onkologicznego, mieszczącego się na tytułowym czwartym piętrze. Pomimo że bohaterowie są w wieku zbliżonym do naszego ( ok. 14-16 lat), doświadczyli znacznie więcej niż my i z pewnością są o wiele silniejsi psychicznie. Chłopcy są śmiertelnie chorzy na osteosarkomę – raka tkanki kostnej i przeszli liczne, nierzadko bolesne operacje. Choć od dłuższego czasu walczą z nowotworem, w dalszym ciągu nie poddają się, chcą żyć, snują plany na przyszłość, mają marzenia.
Zanim zajmiemy się rozważaniami na temat symboliki filmu i zawartymi w nim motywami, powinniśmy zdefiniować gatunek omawianego obrazu. 4. piętro z pewnością jest dramatem, bowiem historia głównych bohaterów wywołuje u widza dużo emocji, empatii oraz wzruszenia. W dziele tym (nie boję się użyć tego określenia w stosunku do filmu), zawarto wiele ciekawych obserwacji natury społecznej i obyczajowej, pojawiają się również sceny o charakterze humorystycznym. Mimo to film nie jest komedią, ani żadną pochodną tego gatunku (nawet komediodramatem)! Na stronach internetowych i w innych źródłach wiedzy możemy spotkać się z informacją, iż film jest właśnie komediodramatem, bądź nawet czarną komedią. Absolutnie nie zgadzam się z takim stwierdzeniem. Sam fakt występowania kilku zabawnych scen w całym filmie nie określa jego gatunku, co więcej – nie można go przez to nazywać komedią. W komedii występuje przewaga śmiesznych i humorystycznych sytuacji, a także zabawni bohaterowie. Często również film wpisujący się w ten właśnie gatunek kończy się tzw. happy- endem. Trudno znaleźć w 4. piętrze którąś z powyższych cech, więc zaliczanie tego filmu do komedii lub do jakiegokolwiek innego filmu rozrywkowego jest co najmniej niewłaściwe.
Przystąpmy zatem do rozważań na temat wymowy filmu.
Obraz przedstawia nam cierpiących młodych ludzi, którzy walczą o życie. Mimo to, pod wieloma względami są oni podobni do nas, do ludzi zdrowych, „normalnych” (jak nazywa nas społeczeństwo i popkultura). Można postawić następujące pytanie: czy fakt utraty jednej nogi i bycia śmiertelnie chorym decyduje o „nienormalności”? Z jednej strony tak, gdyż ludzie ci nie przeżyliby bez pomocy innych, w tym przede wszystkim bez lekarzy. Idąc dalej – uważamy ich za innych od nas – „tych normalnych” – przez co ludzie ci spotykają się z dyskryminacją i odrzuceniem na drugi plan. Nie można jednak patrzeć na to tylko z takiej perspektywy. O „normalności” człowieka decydują jego marzenia, plany i to czy potrafi cieszyć się życiem i akceptować je takim jakie jest. W końcu choroba to coś nabytego, wtórnego, na co często nie mamy bezpośredniego wpływu. Bohaterowie 4. piętra to bardzo silni ludzie, którzy codziennie stają przed kolejnymi problemami, a jednak mimo to potrafią się cieszyć, zawierać przyjaźnie, bawić i wygłupiać. Film pokazuje przez to, że ludzie chorzy nie spędzają życia na umartwianiu się i ciągłym płaczu, a także nie muszą być pesymistami – wewnątrz są po prostu normalnymi ludźmi, tylko o wiele silniejszymi, odważniejszymi i bardziej zdeterminowanymi do życia i walki ze swoim cierpieniem.
Skoro mowa o cierpieniu to zastanówmy się nad jego sensem. „Sens cierpienia? Przecież cierpienie to samo zło i coś niedobrego. Zło nie ma sensu, więc cierpienie też nie!” – możemy stwierdzić w ten sposób i faktycznie będziemy mieli po części rację. „Cierpienie to zło”, ale czy na pewno? Sens cierpienia z pewnością nie jest dostrzegalny od razu, więc należy szukać go głębiej. Szukając sensu czegoś co jest złe, wchodzimy na „teren” sporów teologicznych. Skoro jest to tego typu spór, to odpowiedź będzie różniła się w zależności od miejsca i religii dominującej. Pozostańmy więc przy chrześcijańskim kręgu kulturowym, w którym się obracamy. Z cierpieniem spotykamy się na co dzień, chociażby w kulturze popularnej, w której jest bardzo rozpowszechnione. Pomimo to ludzie boją się cierpienia bardziej niż kiedyś, nie są do niego przyzwyczajeni i traktują je jako coś nienaturalnego. Co ciekawe, w kulturze starożytnej oraz średniowiecznej cierpienie było traktowane zupełnie inaczej niż współcześnie; ludzie doświadczali cierpienia i śmierci na co dzień, przez co nie uważali tego za coś niezwykłego. W Biblii i w wielu innych przekazach religijnych spotykamy się z ludźmi cierpiącymi dobrowolnie – za przykład niech posłuży mi Szymon Słupnik, który przeżył przeszło 40 lat na niewielkiej platformie umieszczonej na kilkumetrowym słupie. Logicznie rzecz biorąc, cierpienie mimo wielkiego bólu dawało mu coś więcej. Tym czymś było prawdopodobnie spełnienie duchowe i religijne, a także wewnętrzna harmonia. Podobnie rzecz ma się do trójki naszych bohaterów; mimo bólu musieli otrzymać od Boga jakiś dar. Tylko jaki? Może darem tym jest wielka mądrość życiowa, może nadzieja na lepsze jutro, a może wiara w innych ludzi i w ich dobro? Tego nie wiemy, ale wiemy za to, że cierpienie niesie za sobą coś, co z pewnością jest w jakimś stopniu warte swojej ceny.
W 4. piętrze możemy dopatrzeć się pewnych nawiązań do nakręconego niecałe cztery lata wcześniej filmu Przerwana lekcja muzyki w reżyserii James’a Mangold’a. Tematyka obu produkcji jest do siebie zbliżona. Pojawia się motyw ludzi chorych, wykluczonych i traktowanych jako „nienormalnych” , bohaterowie mają podobne problemy i marzenia. Trudno jednak nazwać 4. piętro plagiatem – oba filmy kładą nacisk na inne wartości, a Przerwana lekcja muzyki zawiera w sobie również elementy thrillera psychologicznego.
Szczerze polecam obejrzenie 4. piętra po to, by głęboko zastanowić się nad sensem życia, cierpienia i walki ze śmiercią. Dzięki filmowi uświadamiamy sobie, że życie składa się z marzeń, niekoniecznie wielkich.
Maciej Franciszczak, klasa 2a