Na polskie kino spogląda Piotr Kurpiewski

Debata „100 lat historii na polskim ekranie” z udziałem reżyserów: Arkadiusza Gołębiewskiego, Wojciecha Marczewskiego i Rafała Wieczyńskiego, producentki filmowej Ewy Puszczyńskiej oraz filmoznawcy Piotra Zwierzchowskiego.

Prowadzenie spotkania: Piotr Kurpiewski.

Debata wpisuje się w obchody stulecia polskiej niepodległości.
Dyskusja toczyć się będzie wokół obecności wątków historycznych w polskiej kinematografii na przestrzeni ostatnich stu lat. Zaproszeni goście – twórcy uznanych filmów historycznych takich jak: Ida, Dreszcze, Popiełuszko – wolność jest w nas czy Dzieci kwatery „Ł” – rozmawiać będą o różnych sposobach przedstawiania historii na ekranie, a także o wpływie wielu czynników występujących w procesie powstawania ekranowych opowieści historycznych. Istotnym elementem debaty będzie udział filmoznawcy, który z perspektywy naukowej odniesie się do gatunku filmu historycznego. Wszyscy rozmówcy podejmą wątek ekranowych „białych plam” historii i wskażą które ważne tematy czekają na swoich realizatorów.
Zapraszamy do aktywnego udziału w rozmowie.

Debata odbędzie się na Scenie Kameralnej Teatru Muzycznego (wstęp od ulicy Baduszkowej).

Środa, 19 września 2018, godz. 18.00-20.00

Wołyńska Polska, wołyńskie „Polin” – temat tego filmu parzy…

Subiektywne refleksje po projekcji dzieła Wojciecha Smarzowskiego.

Pochodzące z języka jidysz słowo „Polin” posiada dwa znaczenia – „Polska” oraz „tutaj spocznij”. Tradycja przekazuje, że mianem „Polin” Żydzi określili Polskę w drugiej połowie XV wieku, kiedy zezwolono im na osiedlenie się w kraju nad Wisłą po prześladowaniach w Europie Zachodniej. Po obejrzeniu wstrząsającego filmu Wołyń Wojciecha Smarzowskiego zacząłem doszukiwać się pewnych analogii związanych ze słowem „Polin”, które w warstwie metaforycznej doskonale oddaje skomplikowane relacje Polaków, Żydów, Ukraińców, Niemców i Rosjan w latach II wojny światowej.

O realizacji Wołynia zrobiło się głośno na początku 2015 roku, w trakcie trwania jednego z etapów zdjęć do filmu. Następnie w lutym tego roku w Internecie został opublikowany apel, w którym reżyser zwracał się do widzów o wsparcie realizowanego projektu. Wołyń okazał się na tyle kosztowny, że pieniądze skończyły się w początkowej fazie postprodukcji. Na forach internetowych zawrzało, przeczytać było można wpisy, w których ubolewano, że twórca formatu Smarzowskiego musi organizować publiczną zbiórkę, by dokończyć film. Ostatecznie Wołyń powstał i w pierwszy weekend października odbędzie się polska premiera epickiej opowieści o ludobójstwie na Kresach Wschodnich.

21.04.2015

Dr Piotr Kurpiewski mówi o autentyzmie historycznym w filmach Smarzowskiego

{youtube}XGxGCCxlmew{/youtube}

 

Więcej informacji na stronie:

 http://filmoznawcy.ug.edu.pl/?p=551

Człowiek z marmuru (reż. A. Wajda)

dr Piotr Kurpiewski

Warszawa 5.11.2014

{youtube}BCxYKXmO5X4{/youtube}

 

http://www.akademiapolskiegofilmu.pl/pl

Zwycięski pochód Idy Pawła Pawlikowskiego trwa. Czarno-biała surowa opowieść o skomplikowanej historii stosunków polsko-żydowskich oraz o bolesnej polskiej historii powojennej zdobywa kolejne laury. W tym momencie (połowa grudnia 2014 roku) Ida wydaje się być murowanym pewniakiem do Oscarowej nominacji w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego w 2015 roku. Czy po raz pierwszy w historii naszej kinematografii polska produkcja zdobędzie tę najbardziej znaną nagrodę filmową? Przekonamy się w ciągu kilku następnych miesięcy. Tymczasem warto by było przyjrzeć się dokładniej Idzie i zastanowić na czym polega jej wielkość?

Słowem, które jako pierwsze przychodzi nam na myśl po obejrzeniu filmu Pawła Pawlikowskiego jest ASCEZA. Kameralna opowieść rozgrywająca się na polskiej prowincji lat 60. ubiegłego stulecia w niebanalny sposób przedstawia problem braku tożsamości, rozdarcia i uwikłania w politykę opresyjnego państwa.

Z pewnością ascetyczne są obie główne bohaterki – tytułowa Ida-Anna (Agata Trzebuchowska) oraz jej ciotka Wanda Gruz (Agata Kulesza). Każda z nich, na swój sposób, prowadzi wstrzemięźliwe życie – Ida z racji swej zakonnej drogi ogranicza przyjemności doczesne – jej dni wypełniają modlitwa i poświęcenie Bogu, odrzuca również jakąkolwiek bliskość cielesną. Wanda natomiast rezygnuje z duchowej sfery egzystencji – zarówno w rozumieniu religijnym (zdeklarowana ateistka), jak i ludzkim (w latach stalinizmu, piastując stanowisko prokuratora wojskowego wydawała wyroki śmierci na tzw. wrogów ludu, czyli żołnierzy podziemia antykomunistycznego). Obie kobiety są swoimi przeciwieństwami, a ich spotkanie doprowadzi u każdej do przewartościowania dotychczasowych wyborów. Punktem wspólnym okażą się duchy przeszłości – połączą je, skrzętnie skrywane przez bohaterki, mroczne tajemnice. Jaki będzie finał przemian u Wandy i Idy? Myślę, że warto przekonać się o tym osobiście.

Forma filmowa Idy to trzeci ascetyczny aspekt określający całą prezentowaną opowieść. Surowe czarno-białe kadry filmu, niespieszna narracja, krótkie, urywane dialogi i brak muzyki ilustracyjnej (poza ostatnią sceną produkcji) sprawiają, że można odnieść wrażenie autentycznego cofnięcia się w czasie o około pięćdziesiąt lat. Twórcy filmu wykonali ogromną pracę, znajdując odpowiednie przestrzenie, po których poruszają się Wanda i Ida. Odrapane budynki, nierówne i podziurawione ulice, a także deszczowa aura doskonale oddają stan ducha pokaleczonych przez życie bohaterek oraz kreują pesymistyczną wizję Polski Ludowej – państwa, które nie liczy się ze swoimi obywatelami. Paweł Pawlikowski w mistrzowski sposób operuje obrazem – kompozycja każdego kadru jest głęboko przemyślana. Aby w wizualny sposób oddać klimat lat sześćdziesiątych XX wieku reżyser zastosował w Idzie interesujące rozwiązanie obrazowe – poszczególne kadry zrealizowane są w konwencji fotograficznej tamtych lat. To tłumaczy wybór czarno-białych zdjęć – z każdym kolejnym ujęciem obserwujemy ożywiony świat Polski z okresu początków rządów Władysława Gomułki. Można stwierdzić, że Pawlikowski wprawił w ruch pięćdziesięcioletnie fotografie, które dziś możemy oglądać w albumach ukazujących ówczesną rzeczywistość.

Ida to także doskonałe aktorstwo – Agaty: Kulesza i Trzebuchowska stworzyły zapadające w pamięć kreacje. Obie odtwórczynie w bardzo oszczędny sposób pokazują emocje na ekranie, doskonale panują nad mimiką na rzecz odpowiednio dobranych gestów i umiejętnego opanowania ruchu swych postaci.

Ida to film zbudowany na kontraście – jego wielkość opiera się na małych z pozoru środkach wyrazu, które razem tworzą budzącą podziw całość. Reżyser poprzez przedstawienie kameralnej opowieści otarł się o wielką HISTORIĘ, a surowa stylistyka obrazu dodała aury tajemnicy i niesamowitości.