Warto poznać
Ratusz. Informacje Rady i Prezydenta Miasta Gdyni. Nr 1219 (1019) 2015-12-11 – 2015-12-17
Niepokojący jest widok dzieci, które w szkole czy na podwórku zamiast rozmawiać z rówieśnikami, przesuwają palcem po smartfonie. Surfują po sieci, grają w gry komputerowe lub wrzucają kolejną fotkę na portal społecznościowy.
I nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie fakt, że tracą kontakt z rzeczywistością - w przenośni i dosłownie. Coraz więcej dzieci nie ma bezpośredniego kontaktu ze sobą po szkole, większość czasu spędzają przed komputerem - grając towarzysko w gry on-line lub przesiadując na portalach społecznościowych. Zanika forma spędzania czasu wolnego przez dzieci na zabawach na podwórku, na boiskach, przed domem.
Jeśli dziecko: bardziej interesuje się relacjami wirtualnymi niż rzeczywistymi, przez wiele godzin nie odrywa się od monitora, złości się, jest pobudzone i agresywne gdy nie ma dostępu do komputera - gier, Internetu, kłamie, oszukuje, wagaruje by tylko siąść przed komputerem, zaniedbuje szkołę, obowiązki domowe na rzecz grania możemy mówić o niepokojących sygnałach wskazujących na nadmierną koncentrację na cyberprzestrzeni, a brak interwencji rodziców będzie skutkował pogłębieniem problemu.
Mogą pojawić się między innymi problemy ze skupieniem uwagi, problemy w nauce i trudności w samokontroli, upośledzone umiejętności społeczne – zubożały zasób słownictwa, trudności w utrzymaniu satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi, problemy emocjonalne , takie jak lęki, obniżona samoocena czy nawet depresja, zachowania agresywne i obojętność na ludzkie cierpienie, problemy zdrowotne – otyłość bądź wychudzenie, odwodnienie, przemęczenie, i inne.
Zatrważające są wyniki badania przeprowadzonego w bieżącym roku przez Fundacje Dzieci Niczyje pokazuje, jak powszechne w Polsce jest korzystanie przez małe dzieci z urządzeń mobilnych. Było to pierwsze badanie skoncentrowane na najmłodszych dzieciach i zrealizowane na ogólnopolskiej próbie reprezentatywnej dla dzieci w wieku 6 m-cy do 6,5 lat (ponad tysiąc uzyskanych kwestionariuszy). Z tych badań wynika, iż ponad 60% dzieci w Polsce korzysta z urządzeń mobilnych, 40 % do drugiego roku życia korzysta z tabletów i smartfonów, a blisko 30% dzieci w tym wieku korzysta z tych urządzeń codziennie. W przedziale wiekowym: 5-6 lat odsetek dzieci korzystających z urządzeń mobilnych wzrasta aż do 84%.
Najczęściej rodzice pozwalają dzieciom korzystać z urządzeń mobilnych, wtedy gdy muszą się zająć własnymi sprawami (69%). Połowa rodziców pozwala dzieciom korzystać w urządzeń mobilnych w nagrodę (49%). Co piąty rodzic przyznaje też, że pozwala dziecku korzystać z urządzeń mobilnych, żeby dziecko zjadło posiłek (19%).
(Korzystanie z urządzeń mobilnych przez małe dzieci w Polsce, wyniki badania ilościowego, Fundacja Dzieci Niczyje, 2015).
To my, rodzice, pokazujemy dzieciom świat. Jesteśmy wzorami dla nich - czy tego chcemy czy nie - patrzą, uczą się, naśladują. Nie wymagajmy od nich – jeśli sami od siebie nie wymagamy.
Poradnia Leczenia Uzależnień oferuje pomoc terapeutyczną dla młodzieży od 15 roku życia i ich rodzicom, bliskim, dla których nadmierne korzystanie z urządzeń mobilnych stało się problemem. Pomoc jest realizowana dzięki dofinansowaniu z Funduszu Rozwiązywania Problemów Hazardowych, ze środków Ministerstwa Zdrowia.
- Szczegóły
- Żurawski Janusz
- Utworzono: 11 grudzień 2015
10 prostych rad jak zrobić dobre zdjęcia
Nie bójmy się robić zdjęć i róbmy ich dużo. Nawet, jeśli sporą część z nich potem wyrzucimy, te które zostaną warte będą pokazania innym. Pamiętajmy też, że nasza praca będzie dobrze oceniona przez innych, gdy zostanie dobrze zaprezentowana. Trzeba obowiązkowo dokonać selekcji zdjęć, a gdy chcemy na ich pokaz zaprosić znajomych – krytycznie ograniczmy ilość fotografii. Nie ma nic gorszego niż być zmuszanym do oglądania setek marnych fotografii.
1. Fotografować można niemal wszystko. Od krajobrazów, zachodzącego słońca po sylwetki i twarze bliskich nam osób. Bez względu na to, jaki motyw wybierzesz, koniecznie zwróć uwagę na światło. Masz zamiar fotografować krajobrazy? Najlepsze światło jest popołudniem. Jeśli w urokliwe miejsce trafiłeś w południe, to może warto tam wrócić o innej porze dnia?
2. Gdy robisz zdjęcia ludziom, zadbaj o to by byli oni w swojej naturalnej postawie. Ustawianie kogoś „na baczność na tle” powoduje, że pamiątka z wakacji wyjdzie nieciekawa. Zadbaj też, by osobie fotografowanej światło nie świeciło prosto w twarz. Model będzie miał wówczas przymrużone oczy. I bądź kreatywny – nawet zbiorowe zdjęcie nie musi być nudne i sztampowe.
3. Unikaj dużych kontrastów. Dotyczy to na przykład zdjęć na plaży. Ostre słońce powoduje, że model ma zbyt wyraźne cienie na twarzy, mocno podkreślone są zmarszczki i człowiekowi przybywa lat. Jeśli więc przyjdzie nam fotografować w silnym słońcu, to wykorzystajmy lampę błyskową. Rozświetli ona cienie i udowodni, że nie jest prawdą, że służy wyłącznie do fotografowania w ciemnych pomieszczeniach.
4. W każdym aparacie dostępna jest ikona nazwana „programy tematyczne”. Warto się z nimi bliżej zapoznać i zaprzyjaźnić. Wyręczą nas bowiem w myśleniu. Są one tak napisane, by automatycznie dobrać optymalne parametry do konkretnych warunków. Warto z nich korzystać zwłaszcza na plaży, przy robieniu zdjęć z bliska (makro), w ruchu, w nocy itp.
5. Robienie zdjęć nocnych to też umiejętność. Oprócz ustawienia odpowiedniego trybu, przydałby się jeszcze statyw. Niekoniecznie musi to być ciężki statyw profesjonalisty – wystarczy mały, kieszonkowy, który możemy kupić w każdym sklepie fotograficznym za kilkadziesiąt złotych. Jeśli go nie mamy, poszukajmy miejsca, na którym możemy stabilnie oprzeć aparat. Może to być ławka, płot, kosz na śmieci, a nawet latarnia. Robiąc nocne zdjęcia, warto też korzystać z samowyzwalacza – unikniemy wtedy poruszenia, które możemy spowodować przyciskając spust migawki.
6. Poruszone i nieostre zdjęcia to w ogóle zmora mało zaawansowanych fotografów. Wystarczy lekkie drżenie rąk spowodowane np. wejściem na wieżę widokową lub podejściem pod górkę, by w czasie robienia zdjęcia poruszył się również aparat i w rezultacie zarejestrowany obraz trafi do kosza. Producenci sprzętu fotograficznego starają się ograniczyć ten nieprzyjemny efekt, stosując tzw. stabilizatory, które redukują drgania. Uważaj na poruszone i nieostre zdjęcia. Pamiętaj o włączeniu stabilizacji w aparacie.
7. W niektórych aparatach nie ma możliwości ręcznego ustawiania ostrości, dlatego musimy zdać się na autofocus. W tanich aparatach automatyczne nastawianie ostrości musi jednak chwilkę potrwać. Dlatego konieczne jest wyrobienie w sobie nawyku – najpierw delikatnie naciskamy spust migawki, dając czas autofocusowi na wykonanie swojej pracy. Gdy na wyświetlaczu zobaczymy, że ostrość jest już ustawiona, możemy spust migawki docisnąć do końca.
8. W wielu najnowszych modelach aparatów producenci umieszczają wiele dodatkowych funkcji ułatwiających fotografowanie. Należy do nich na przykład funkcja wykrywania uśmiechu, zmrużonych oczu lub funkcja śledzenia ruchu. Jak one działają? Pierwsza z nich objawia się tym, że aparat zasygnalizuje nam, gdy wykryje uśmiech na twarzy modela. Druga albo zasygnalizuje, albo wręcz uniemożliwi zarejestrowanie obrazu w momencie, gdy dojdzie do wniosku, że model mruży oczy. Przydatna do fotografowania w czasie sportowych aktywności jest funkcja śledzenia ruchu – ostrość będzie przemieszczać się wraz ze śledzonym obiektem (np. rowerzysta albo narciarz).
9. Nad kadrem warto chwilkę pomyśleć nie tylko wtedy, gdy używamy drogiej lustrzanki. Zasady komponowania obrazu znane są od setek lat i przy okazji aparatów kompaktowych otrzymujemy dodatkową pomoc w postaci linii pomocniczych. Linie pomocnicze nie tylko pozwalają na kadrowanie równolegle do krajobrazu (nie ma efektu pochylonego morza), ale pozwalają na rozmieszczenie kadru według zasady trójpodziału.
10. Wykonane zdjęcia należy poddać edycji. Ideałem byłoby przygotowanie zdjęć w programie Photo Shop przez profesjonalnego grafika. Ale to drogie i można tego uniknąć. W sieci znajdziemy sporo darmowych programów z podstawowymi narzędziami (np. popularna Picasa). Idąc jeszcze mniejszym nakładem sił – często podstawowej obróbki możemy dokonać jeszcze w samym aparacie. Ba – narzędzia takie oferowane są nawet w niektórych telefonach komórkowych, jak Sony Ericsson lub tych z Androidem.
- Szczegóły
- Żurawski Janusz
- Utworzono: 28 grudzień 2014
Gdy w święta zapominamy o świętach.
„Jak nie ja, to kto inny to wyzbiera. W takim kraju żyjemy”
Maciej Dzwonnik 2014-12-19, ostatnia aktualizacja 2014-12-19 12:34:16
Zawsze wydawało mi się, że święta Bożego Narodzenia uzewnętrzniają nasze najlepsze cechy. Skłaniają do refleksji, sprzyjają modlitwie i zadumie, godzą zwaśnionych, budują na nowo miłość i szacunek do bliźniego i motywują do pomocy innym. Niestety, podczas przedświątecznych zakupów w centrum handlowym Riviera w Gdyni przekonałem się, w jak dużym żyłem błędzie.
Co roku mam problem z wyborem świątecznych prezentów dla bliskich. Ich zakup zawsze zostawiałem na ostatnią chwilę, czego efektem były czasem nietrafione podarunki. Tym razem, nauczony doświadczeniem z ubiegłych lat, na przedświąteczne zakupy wybrałem się tydzień wcześniej. Jak na faceta, to chyba niezły wynik. Nie miałem konkretnych pomysłów, wałęsałem się więc od sklepu do sklepu. Najpierw na Świętojańskiej, potem w Batorym i Kwiatkowskim. Łowy nie były udane, wybrałem się więc do Riviery, największego w Trójmieście centrum handlowego. Zbyt duży wybór nierzadko komplikuje jednak sprawę i tak było też tym razem. Po ok. dwóch godzinach buszowania między regałami w mojej ręce znajdowała się tylko jedna siatka z księgarni.
„W takim kraju żyjemy, proszę pana”
W pewnym momencie, przy otoczonej leżakami fontannie na samym środku Riviery, zobaczyłem starszą panią, która... chodziła po niej i wygrzebywała z niej drobniaki. Kto był w Rivierze, ten wie, że cykle tej fontanny zmieniają się co kilka sekund. Kobieta próbowała uniknąć oblania strumieniem wody, co jednak niespecjalnie jej się udawało i w pewnym momencie zbierała te groszówki nawet na czworaka. Śledziło ją kilkanaście osób, niektórych mocno rozbawionych, wyłożonych przy tym wygodnie na leżakach i z pakunkami pełnymi prezentów u stóp. Dwóch chichoczących nastolatków nagrywało ją dyskretnie telefonem.
Kobieta, ok. 60-letnia, nie wyglądała jak osoba bezdomna. Jej odzież, stara i zniszczona, wskazywała jednak, że nawet te 10-groszówki mogą zrobić różnicę w jej codziennym budżecie. Poprosiłem ją, żeby zeszła z fontanny. Dała się namówić dopiero wtedy, gdy zaproponowałem jej trochę pieniędzy, ale pod warunkiem, że zostawi już tę fontannę w spokoju. Gdy zeszła, dałem jej banknot. Powiedziała mi tylko: „Dziękuję panu, ale jak nie ja, to kto inny to wyzbiera. W takim kraju żyjemy”.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Uśmiechnąłem się więc tylko i poszedłem w swoją stronę, kątem oka widząc, jak młoda para, wyłożona na wspomnianych leżakach, szepcze sobie coś do ucha, patrząc w moją stronę i chichocząc. Nie pamiętam, kiedy czułem się tak kimś zażenowany.
Nie wiem, czy po tej sytuacji kobieta wróciła jeszcze na tę fontannę. Mam nadzieję, że nie. Dużo myślałem za to o tym, co zdążyła mi powiedzieć. „W takim kraju żyjemy”. No właśnie, w jakim? Takim, gdzie jest bieda? Ale bieda jest przecież wszędzie, w każdym kraju, tak wysoko rozwiniętym, jak i przeciętnym, dopiero się rozpędzającym gospodarczo, gdzie wolny rynek liczy sobie dopiero ćwierć wieku. Więc to nie to.
Show się skończy, zostanie wigilijny stół
Żyjemy w kraju, gdzie w centrum handlowym w przeddzień świąt Bożego Narodzenia, obok nastolatka z wypchanym przez rodziców portfelem, starsza kobieta wygrzebuje drobniaki z fontanny, a ów nastolatek, zamiast jej pomóc (lub chociaż biernie odwrócić wzrok), rozsiada się na leżaku i ma z jej niedoli uciechę. Nagrywa ją, potem być może pokaże nagranie kolegom albo wrzuci do sieci. Będzie sporo śmiechu i szyderstw.
Obok nastolatka siedzą mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy. Nikt nie reaguje. Para, ładnie ubrana, być może po studiach, uczciwie oraz ciężko pracująca, patrzy się na kobietę z wyrazem twarzy podobnym do tego, jaki maluje się na ludziach oglądających show w cyrku. Żadne z nich nie wpadło na to, by tej kobiecie pomóc, by powiedzieć „stop” jej poniżeniu. A może po prostu oboje mieli to gdzieś? Może ich zdaniem swoje już zrobili, dorzucili się przecież w pracy do „szlachetnej paczki” dla jakiejś biednej rodziny, której nigdy nawet nie poznają? A teraz mogą już z czystym sumieniem upajać się tym, że inni mają gorzej.
Zastanawiam się, w jakim miejscu się zgubiliśmy. Od kiedy idea świąt przestała mieć dla nas jakiekolwiek duchowe znaczenie? Kiedy święta stały się dla nas festiwalem konsumpcji, a nie czasem służącym zadumie, refleksji i modlitwie? Kiedy nad miłość i szacunek do bliźniego przełożyliśmy prymitywną uciechę z jego niedoli?
Najbardziej zabolały mnie te pakunki z prezentami. Ludzie, dla których dość rozpaczliwy czyn tej kobiety był tylko przerywnikiem między zakupami, usiądą za kilka dni przy wigilijnym stole. Zgodnie z tradycją ustawią na nim jeden dodatkowy talerz, dla niespodziewanego gościa. Nikogo oczywiście nie podejmą, talerz pozostanie pusty. O tej kobiecie zdążą w międzyczasie zapomnieć. Przełamią się opłatkiem, życząc bliskim zdrowia i szczęścia. A potem wręczą starannie zapakowane prezenty, dowody miłości i szacunku. Te same, o które potykali się, wstając z leżaków w Rivierze, gdy „show” niespodziewanie się skończyło.
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
- Szczegóły
- Żurawski Janusz
- Utworzono: 20 grudzień 2014
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Albert Einstein
Istnieje powiedzenie: Na głupotę nie ma lekarstwa. Przysłowia są nie tylko, jak zwykło się mawiać, skarbnicą narodów, ale również złomowiskiem mylących sloganów. Prawdopodobnie człowiek który pierwszy wypowiedział zdanie: na głupotę nie ma lekarstwa miał na myśli jakiegoś swojego bliźniego – żonę, teściową, męża, dorastające dziecko, przywódcę szczepu (czytaj – szefa), albo sąsiada. Po kilku, lub kilkudziesięciu próbach zmierzających do kuracji osobnika, którego uznał za głupka, odwracając się na pięcie wycedził gorzką sentencję. Została ona ochoczo podjęta przez wszystkich sfrustrowanych wysiłkami, by zmienić drugiego człowieka. Jak jednak mówi inne powiedzenie – istnieje tylko jeden człowiek na świecie, którego możesz zmienić na lepsze – ty sam! Znajdujemy się już na właściwym tropie: są sposoby na głupotę, która rozsiadła się wygodnie w moim własnym domu! Na choroby są sposoby!
Nazwa pierwszego lekarstwo już padła: w próbach uzdrawiania głupoty nie zajmuj się innymi:
ZAJMIJ SIĘ SOBĄ
Historia o ślepym chirurgu
Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata (Mt 7, 2-5).
Przypowieść z Ewangelii pozwala nam najpierw zobaczyć czym jest siostra nasza – głupota, z której chcemy się leczyć. Ta przypadłość dotyczy zaburzenia wzroku. Zakłócony zostaje nasz sposób postrzegania: siebie samego, drugiego człowieka, Boga, relacji czy podejmowanych zadań. Głupota tak pojęta jest matką podatności na wszelkiego rodzaju urojenia, które niestety mogą trwać długie tygodnie, miesiące, czy lata.
W tym miejscu konieczna jest jedna uwaga: o żadnym z ludzi nie wolno nam mówić – głupiec. Radykalnie zabrania nam tego Pan Jezus (Mt 5, 22). O sobie nie samym również nikt nie powinienem wyrażać się w ten sposób. Możemy myśleć i postępować w sposób niemądry w jakichś obszarach życia – nigdy jednak głupota nie pokryje nas w skali 1:1.
Każdemu z nas zdarza się błędnie ocenić sytuacje, lub zobaczyć coś w fałszywym świetle. Głupota jednak oznacza, że nasz ogląd świata w jakimś jego „kawałku” uległ grubemu zwichrowaniu i utrwalił się. Zamiera ruchliwość, subtelność i przenikliwość właściwe mądrości (Mdr 7, 22-24). Plastyczność ustępuje miejsca usztywnieniu. Zamiast żywego pędu pnącego się ku światłu mamy wyschnięta i twardą belkę! Zamiast jasnego spojrzenia – zaślepienie, podatność na złudzenia.
W efekcie oznacza to cierpienie wynikające z nieadekwatnego sposobu działania – w myśl zasady – tak postępujesz jak myślisz; działania w oparciu o przekonania. Wiele, zresztą, z naszych przekonań wiedzie żywot „podziemny”. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że bezwiednie realizujemy jakiś tak zwany życiowy skrypt. Ktoś na przykład nosi w sobie zaszczepiony przez rodziców pewnik: jestem zły, nieatrakcyjny i niewart miłości. Zasymilowany przekaz działa wtedy na zasadzie samo spełniającego się proroctwa. Człowiek obarczony takim obrazem samego siebie będzie prawdopodobnie torpedował każdy związek, w którym zostanie obdarzony autentyczną troską i miłością. Będzie się w nim czuł źle, dopóki nie rozbroi ukrytej uzbrojonej miny samobójczego przekonania, że nie zasługuję na miłość.
Ciekawa jest intuicja Ewangelii, gdy wezwanie do nawrócenia wyrażone zostaje greckim słowem: metanoia, co można przetłumaczyć jako zmiana umysłu (nous), lub przemiana myślenia. Święty Paweł idzie tym samym tropem, gdy pisze: odnawiajcie się Duchem w waszym myśleniu. Nie wiem jeszcze co mam zmienić, ale wiem, że musi to nastąpić! Przemiana myślenia jest konieczna. Leczenie wzroku jest konieczne, gdyż jedynie w ten sposób mamy szansę przerwać tak boleśnie okupiony bieg na oślep.
Światłem ciała jest oko – jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności (Mt 6, 22-23). Nosimy wiele sińców na naszym ciele i wiele ran zadaliśmy innym ludziom wskutek własnej ślepoty.
Jak długo będziemy udawali, że rozbita głowa to tylko zadrapanie; połamane nogi, to chwilowe znużenie; podeptani ludzie jakimś dziwnym trafem znaleźli się pod naszymi buciorami i sami są temu winni?
Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym daje łaskę. Pokora oznacza właśnie umiejętność uznania stanu rzeczy: Krzywdzę siebie i innych wskutek chorego myślenia. Cierpię i zadaję cierpienie ponieważ kierują mną zwichrowane, pokrętne i niemądre myśli. Chore oko tworzy iluzje, a ja żyjąc nimi umieram za życia i staję się niebezpieczny dla otoczenia. Czuje się coraz bardziej niezrozumiany przez otaczający mnie świat. Chciałbym krzyczeć – ocknijcie się głupcy! I powinienem tak wołać – ale pod własnym adresem! Dość zajmowania się drzazgą z oka swego brata. Usuwam belkę z własnego oka! Uczę się widzieć jak jest naprawdę: robię wciąż te same błędy. Jestem jak ćma lecąca kolejny raz w płomień świecy. Kolejny raz się upiłem, obżarłem. Znów tak samo jak dwa dni temu okazałem się miażdżący w swojej agresji i nieczułości. Po raz enty porwała mnie fala nieopanowanej zmysłowości. Dzisiejsze kłamstwo dołącza do długiego szeregu z minionych lat. Strach dopada mnie z morderczą regularnością. Te same ciągi zdarzeń, uruchamiane mechanizmy, koleiny i wykolejenia. Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8,32).
- Szczegóły
- Żurawski Janusz
- Utworzono: 10 listopad 2014
1.11.2014
CZAS
Wyobraź sobie, że masz otwarte konto w banku. Codziennie na Twój rachunek przelewana jest suma 86 400 dolarów. Jest to kwota, z którą możesz zrobić, co chcesz. Jednak jeśli tego nie zrobisz,bank likwiduje saldo jeszcze tego samego dnia wieczorem. Kredyt się kończy. Konto zostaje wyzerowane. Pieniądze i cele, jakie można przy ich pomocy osiągnąć w danym dniu, bezpowrotnie przepadają. I tak się dzieje każdego dnia.
A co Ty byś zrobił? Wydałbyś każdy cent z rachunku oczywiście!
Każdy z nas ma taki bank. Nazywa się on CZAS. Codziennie udziela Ci kredytu w wysokości 86 400 sekund. Każdej nocy zabiera to czego dobrze nie zainwestowałeś podczas dnia. Nie przenosi tego co pozostało na następny dzień. Nie pozwala przekroczyć kredytu. Każdego dnia otwiera dla Ciebie nowe konto. Wieczorem niszczy wszystko to, co pozostało na następny dzień. Jeśli nie wykorzystasz swojego dziennego kredytu, będzie to tylko Twoją stratą. Tu nie ma powrotu. Tu nie można żyć na konto jutra. Musisz żyć na konto dnia dzisiejszego. Dlatego musisz inwestować tak, aby otrzymać jak najwięcej zdrowia, szczęścia i sukcesu! CZAS biegnie. Wykorzystaj każdy dzień.
- Jaką wartość ma jeden rok?
Zapytaj studenta, który nie zdał decydującego egzaminu.
- Jaką wartość ma jeden miesiąc?
Zapytaj matkę, która urodziła przedwcześnie dziecko.
- Jaką wartość ma jeden tydzień?
Zapytaj wydawcę tygodnika.
- Jaką wartość ma jeden dzień?
Zapytaj robotnika, który znalazł jednodniową pracę i ma dzieci do wykarmienia.
- Jaką wartość ma jedna godzina?
Zapytaj zakochanych czekających na spotkanie.
- Jaką wartość ma jedna minuta?
Zapytaj biznesmena, który spóźnił się na samolot, mający go zawieźć na spotkanie mogące mu przynieść fortunę.
- Jaką wartość ma jedna sekunda?
Zapytaj osobę, która uniknęła wypadku.
- Jaką wartość ma jedna milisekunda?
Zapytaj osobę, która po wielu latach ciężkich treningów i wyrzeczeń zdobyła srebrny medal na Olimpiadzie.
Dbaj o każdą chwilę, która zostanie Ci ofiarowana! Wykorzystaj ją. Pamiętaj, że czas na nikogo nie czeka. Wczoraj jest historią. Jutro tajemnicą. Dzień dzisiejszy jest darem.
Tekst znaleziony w Internecie. Autor nieznany.
- Szczegóły
- Żurawski Janusz
- Utworzono: 31 październik 2014
Strona 6 z 10